Poezja Henryka Nicponia przywodzi na myśl niektóre ballady Adama Mickiewicza, takie jak „Świteź” czy „Lilije”. Bagniska, uroczyska, zapomniane zakątki lasów to miejsca, które od zawsze fascynowały poetów i marzycieli. Owiane mgłą tajemnicy, prowokowały do głębszych rozmyślań. Prawdopodobnie w ten sposób powstał tomik „Zapach maciejki”, w którym Henryk Nicpoń przedstawia nam świat nieokiełznanej natury, zamieszkany przez zasuszone staruszki (jak w „Przekleństwie nad kaczeńcami”) i omszałe wspomnienia. Jednak autor nie zadowala się realistycznym opisem przyrody i dokładną relacją z tajemniczych zjawisk (zresztą, któż znalazłby dla nich miejsce w krainie poezji? Czy ktokolwiek by się pokusił o rozwikłanie, a tym samym - zniszczenie pradawnych zagadek?). Dla poety rozważania o kwiatach to pretekst do odkrywania uniwersalnych prawd o człowieku. Stąd tak wiele personifikacji w poszczególnych tekstach („Kwiaty hortensji / kokietują fajerwerkami kolorów” w: „Tańcu w ogrodzie z hortensjami”).