Książka sukcesu |
21 października 2009 r. w Księgarni Nova w Sanoku odbyło się spotkanie autorskie z Henrykiem Nicponiem, autorem opowieści o zderzeniu cywilizacji przesądów, zabobonów i świata duchów bieszczadzkich z cywilizacją wielkich budów socjalistycznych - „Tajemnice Soliny”. Przedstawiona przez niego wersja budowy największej zapory wodnej w Polsce, w Solinie, otrzymała oprawę wręcz baśniową. Przez postawienie na jednej szali wydarzeń historycznych, a na drugiej świata wierzeń mieszkańców zatopionych wsi przez spiętrzone wody Sanu sprawił, że każdy musi się zastanowić nad przyczynami skutków, jakie przyniosła inwestycja Bieszczadom, Podkarpaciu i Polsce. W ten sposób postawienie problemu sprawiło, że próby znalezienia odpowiedzi na wiele nurtujących pytań i zagadek związanych z największą inwestycją lat 60 -tych PRL, przekształcają wysiłek jej budowniczych we współczesny mit.
Praca nad książką trwała cztery lata. Jej sprzedaż - nieco ponad dwa miesiące. Spodziewał się Pan takiego sukcesu? - Owszem. Zanim to jednak uczynię, poszerzę ją o kilka nowych wątków, do których dotarłem dopiero po opublikowaniu „Tajemnic Soliny”. Każda książka ma swój rytm. Stąd chciałbym właśnie dodać jej kolejne rytmy. A wszystko po to, by publikacja była jeszcze bardziej spójna, jeszcze bardziej ciekawa i fascynująca. Myślę, że sam prezes Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce, Józef Folcik będzie zaskoczony nowymi tajemnicami, które odkryję. Proszę zatem uchylić rąbka tajemnicy, czego owe wątki będą dotyczyć. Pojawiły się głosy, że „Tajemnice Soliny” są najlepszą pamiątką z Bieszczadów. Dlaczego Pana zdaniem ludzie chętnie sięgają po tę książkę? - Mówiąc językiem biznesu udało mi się trafić w rynkową niszę. Z drugiej strony należy dodać, że nie było dotąd publikacji ukazującej duszę Soliny. Były książki i publikacje o historii budowy, przedstawiały na wszelkie sposoby mnóstwo danych technicznych, ale nie o jej duszy. Ludzi zawsze interesuje wgląd w cudzą duszę. Nawet najwspanialsze i najpiękniejsze pałace i kościoły stają się naprawdę interesujące dopiero wtedy, kiedy poznamy ich duszę. Nawet ruiny zaczynaja budzić ciekawość, jeśli przechadza się po nich jakiś duch skazany na wieczne potępienie. Dlatego uważam, że ludzie bardziej niż faktów historycznych, szukają w moje książce duszy Soliny. Od początku w moim zamyśle było, aby książka była gadżetem, pamiątką przywiezioną z Bieszczadów. Cieszę się, że turyści, chętnie po nią sięgają. Materiał się ukazał na http://www.esanok.pl/
|