Bieszczady znowu przemówiły przez trombity |
![]() |
![]() |
![]() |
BOJKOWIE POZNAJĄ TAJEMNICE SOLINY Zaproszenie na spotkanie autorskie z uczestnikami „LATA BOJKOWSKIEGO” w Bandrowie Narodowym przyjąłem z nieukrywaną radością. Bądź co bądź, dwie główne bohaterki mojej książki „Tajemnice Soliny”, Mychalina Datkowa i Tekla Zawiłykowa, wypowiadały swoje zaklęcia mające na celu powstrzymać budowę zapór wodnych w Myczkowcach i Solinie, po bojkowsku. Tylko na pograniczu polsko-ukraińskim mogło coś takiego się zdarzyć. W programie imprezy organizowanej przez Związek Ukraińców w Polsce – Sanok przewidziano m.in. koncert zespołów ludowych z Turki na Ukrainie. A z tego miasteczka pochodzą przecież najlepsi trombiciarze. Nie ulegało wątpliwości, że spotkanie Bojków w Polsce rozpocznie się grą na trombitach. Słynęli przecież w całych Karpatach z gry na tych wielgachnych rurach, czyli pasterskich trąbach przypominających kształtem trąby powietrzne.Zaproszenie od Marianny Jary, osoby, która wpadła na pomysł zorganizowania „LATA BOJKOWSKIEGO” przyjąłem więc w ciemno. Pomyślałem, może będę miał okazję zadąć w trombitę. Do tego nadarzała się wspaniała okazja porozmawiać o książce z ludźmi, którzy kiedyś żyli w Bieszczadach. Co więcej, poznać ich kulturę. W programie zapowiedziano m.in. konferencję na temat kultury bojkowkiej. Ciekawie zapowiadał się również punkt programu: legendy i pieśni bojkowskie w wykonaniu „Widymo”. Impreza się udała. Nie popsuł jej nawet, jak często pod koniec lipca bywa, padający bez przerwy deszcz. A co najważniejsze, zadąłem w trombitę. Henryk Nicpoń
|