35 lata KSU Drukuj


MUZYKA, IMPREZY, BALANGI



Winko, Winko, Laski i Rock and roll  z Eugeniuszem  „Siczką” Olejarczykiem- legendą KSU rozmawia Inka Wieczeńska



- W. Geniu, siedzę poniżej Laworty u stóp ścielą  się Ustrzyki Dolne, to cudowne miejsce do sesji zdjęciowej i  wywiadu, co o tym myślisz?

- Inka nie mogę. Dzisiaj koncertujemy u Giera w Kalnicy, a potem nami cała noc, nie dam rady. My już balujemy. (Śmiech).

- Słyszę, słyszę. To umówmy się w poniedziałek.

- Ok. Dobrze się składa, bo w poniedziałek przyjeżdżają do mnie tacy zaprzyjaźnieni od wielu lat fani ze stalowej. Może wybierzesz się z nami na Bukowe Berdo.

- Intryguje mnie Twój pseudonim Siczka. Czyżby to miało związek z  Siczą Karpacką*1?


- To jest ksywka po moim bracie.  Tak go nazywali, kiedy mieszkał w Ustrzykach. Odziedziczyłem go po nim. Dokładnie nie wiem jaka jest jego historia. To było 60 lat temu, więc nie mogę pamiętać.

- Kiedy w Polsce  pojawił się punkt rock  KSU zostaje jednym z prekursorów, a Ustrzyki prężnym ośrodkiem rozwoju tego nurtu. Dlaczego zdecydowaliście się grać ten rodzaj muzyki?


- Była najłatwiejsza. Nikt nie umiał grać . Wszyscy dopiero uczyliśmy się.  Kiedy pojawił się punk rock w Polsce szperaliśmy po stacjach, aby ściągnąć jakieś kawałki. Ciągłe zakłócenia, kiepska jakość..  Kołowaliśmy płyty z zachodu. Wówczas Bogdan „Bohun” Augustyn z Leszkiem „Tomkasem” Tomkow wpadli na pomysł, aby napisać list do  radia Wolnej Europy z prośbą o nadawanie tej muzyki. Przemytem przekazali list i za 3 tygodnie usłyszeliśmy specjalną audycję dedykowaną dla nas z kawałkami punkowymi. Początkowo zupełnie mnie nie kręciła. Słuchałem bardziej  ambitnej jak King Crimson,  Deep Purple, czy Smokie, a chłopaki jazz i blues.

- Muzyka Was nie kręciła, ale punkowe stroje Was przekonały.

- Czterech młodzieńców w skórach, z łańcuchami,  kłódkami i agrafkami w ciele zwracało na siebie uwagę. Stanowiliśmy w Ustrzykach awangardę. Szokująco wyglądaliśmy i niekiedy wzbudzaliśmy strach. Milicja podejrzewała nas o narkotyki. A to jest najgorsze świństwo, na które bym się zdobył. W Bieszczadach wszyscy  nas znali, więc nie było strachu, ale gdzieś dalej postrzegani byliśmy jak chuligani. Było zupełnie inaczej. Co tydzień organizowaliśmy wypady na połoniny. Pakowaliśmy prowiant, owocowe wino i w góry. Butelek nie zostawialiśmy na szlakach. Wszystko się  znosiło, nawet pety. Szanowaliśmy nasze Bieszczady i szanujemy je do dzisiaj.  Interesowała nas muzyka, więc przesiadywaliśmy „ekipą” najczęściej u „Bohuna” słuchając muzyk do późnych godzin. Nieraz chodziliśmy na dyskoteki. Wszyscy się gapili , kiedy kotłowaliśmy się wykonując taniec Pogo. Zwyczajnie bawiliśmy się

- Pogo bywa tańcem bardzo agresywnym, nieraz dochodzi nawet do stratowania.

- Dzisiaj bym się nie zdecydował zatańczyć Pogo. (Śmiech).

- Gieniu, ale w swoim mieście też nie byliście tacy spokojni. Maczugami wojowaliście z harcerzami!!!

- Maczugami niszczyliśmy ich tablice porozstawiane w całych Bieszczadach. Śmiecili nam swoimi 2 metrowymi reklamami. Kilkakrotnie przegoniliśmy ich łańcuchami. Ale to była tylko zabawa. Śmiech.

- Dlaczego nie lubiliście tak harcerzy?

- Bo  s..li nam po krzakach. W całych Bieszczadach wydeptywali ścieżki. Pamiętam jak w TV podawali, że harcerze wybudowali Dom Handlowy „Halicz”. Widziałem jak to było. Robole budowali. To wszystko kłamstwa, tak jak ta cała Operacja Bieszczady 40.

- W tym czasie powstaje Wolna Republika Bieszczad, której KSU była głównymi członkami.

- „Bokun” ją powołał. Miała na celu chronienie Bieszczad.  Dotyczyło to akcji anty-harcerskich, ratowania cerkwi i była przeciwko skostniałemu systemowi władzy. Mnie tam to mniej interesowało.  Muzyka była ważniejsza, a milicja uważała nas za wywrotowców, nazywając wrogami panującego systemu.

- Nawet zorganizowali Akcję „Żyletka” celem inwigilacji punkowców.

- Stale nas przesłuchiwali, ale nikt nie puścił farby.  Nie wiedzieli nawet co to jest punk rock. Mieszali nas ze skinami, faszystami.  Kilkakrotnie oberwałem pałą, praktycznie za nic.

- W takiej atmosferze 5* młodych zbuntowanych i niezależnych chłopaków dojrzewa i zakłada zespół KSU.

- Był to rok 1978. Wówczas panowała wielka bieda. Nie było nas stać na nowe instrumenty. Kupowaliśmy stare zużyte  graty od weselnych kapeli. Zwykłych strun,  wtyczek, dzeków nie było. Poratował mnie Janusz Korżyk ps. „Mały”. Konstruował różne elektroniczne przyrządy. Pierwszą  przystawkę do gitary mi wykonał.  Nawet zrobił radiostację , w której przez pół roku hulała w całych Ustrzykach muzyka punkowa. I gdyby nie zakłócenia, to nie rozszyfrowaliby nas i nikt by się nie domyślił, że audycja nadawana jest z domu basisty.

- Nazwa zespołu związana jest z Twoim miejscem zamieszkania?

- Wtedy wymieniali ustrzyckie rejestracje.  Mirek Wesołkin twierdzi, że wracaliśmy z nocnej imprezy i zobaczyłem tablicę rejestracją naszego miasta. Zaproponowałem, aby zespół tak nazwać i się przyjęło.

- Który okres w historii zespołu stał się przełomowym dla jego rozwoju?

- Zażyła znajomość z Kazikiem Staszewskim zaowocowała występem na I Przeglądzie Zespołów Rockowych „Nowa Fala”. To był  kulminacyjny moment w naszym muzykowaniu. Pamiętam jechaliśmy całą noc do Kołobrzegu. Mieliśmy niezłego pietra słysząc na próbach takie kapele jak Kult, Tilt, czy Kryzys. Oliwy do ognia dołożył mały incydent. Na estradzie poustawiali plansze z nazwami zespołów. „Bokun” prowokacyjnie wykonał napis KSU przypominający ukraińskiego tryzuba. Muzycy z zespołu Tilt dorysowali jaja. Cudem obeszło się bez bijatyki.

- Chcieli pomniejszyć wartość  Waszego występu?

- A cholera wie i tak się nie udało. Witani byliśmy gwizdami, a zeszliśmy z wielkim aplauzem. Posypały się wywiady, propozycje występów i nagrania płyty w RFN. Pech chciał, że mieliśmy nagrywać razem z Tilt. Dla nas to byli wrogowie. Nam nie zależało na robieniu kariery, więc „olaliśmy”. Ważna dla nas była dobra zabawa.

- Waszą siłą jest mocna muzyka i niebanalne teksty utworów

- Ktoś mi powiedział, że ta muzyka jest smutna. Teksty też nie są wesołe. Pewnie tak jak wszystko co nas otacza. Faktycznie mieliśmy zdolnych muzyków.  Bogdan "Tuptuś" Tutak należał do jednych z najlepszych perkusistów tego nurtu.  Teksty też robiły dobrą robotę. Większość pisze Maciek ”Broda”  Augustyn. To są mocne teksty, z którymi identyfikują się do dzisiaj nasi fani.  To nas wyróżnia spośród innych kapel. Maciek należy do najlepszych tekściarzy punkrockowych w Polsce.  Jak to mówił „Ptyś , …”Broda” dał KSU duszę „…

- Koncertom często towarzyszyły burdy?

- Rzadko. Najgorsi byli skini. Nieraz wpadali na koncerty i robili rozp……chy. Cieli nożami. Masakra. Kiedyś otoczyli nas pod Riwierą w Warszawie. Gdy dowiedzieli się, że my to KSU, to „Łapa. Łapa”. Weszli na koncert i nikogo nie wpuścili. Tak się nudzili, że zaczęli się sami kotłować. Oni byli tak samo patriotami jak my. Skini trochę w inny sposób to manifestowali.  Uważali, że mamy podobne poglądy, wiec nas nie bili.

- Stroje was wyróżniały.

- Z pewnością prowokowały. Wystarczyło wyjechać na koncert. Kiedy się chciało coś zjeść, strach było wejść do knajpy. Wszyscy krzywo na nas patrzyli i chcieli nas napierd…   Stale musieliśmy spierd..

- Ty jednak nie odpuszczasz, wciąż komponujesz i prowadzisz zespół!

- Bawię się tym; winko, winko, laski i rock and roll. Śmiech. Trzyma mnie muzyka. Daje mi wolność.

- W. Po roku  1981, w którym  punk rock przestaje być symbolem wolności, nieubłaganie spada zainteresowanie KSU.

- Nie były to najlepsze lata dla zespołu.  Chłopaki się wypalali. Odszedł ‘Ptyś’, ‘Bohun”. Zbiegło się to z wyjazdami na studia, zakładaniem rodzin lub odchodzili na służbę ojczyźnie. Mnie też zwinęli do woja, pomimo usilnych prób odraczania.  Ech, tragicznie to zniosłem. Po wojsku wróciłem do zespołu. Ciągłe były roszady i zmieniali się gitarzyści, ale stale się grało. Wówczas poszedłem bardziej w kierunku rock and rolla. Postanowiłem zerwać z kowerami i powstawały takie utwory jak Martwy Rok, Igła, czy Pod prąd.

I rozsławialiście w całej Polsce malutkie miasteczko nad Strwiążem.

- Kiedy się powie Ustrzyki, każdy kojarzy z KSU. Śmiech. Tyle lat się śpiewa o nich, to się utrwalało.

- Bieszczady dla wielu to wielka magia, czym są dla Ciebie?

- Ostoją życia. Nie lubiłem dużych miast, betonu, ruchu i smrodu. Nigdy bym się z nich nie wyprowadził, chyba, że głębiej w Bieszczady.  Miasta też trochę mam dosyć. Wolałbym na wsi mieszkać. Ciągłe jakieś problemy z ludźmi.

- Gienek po tylu latach nieufności władz do Was, wreszcie na 30 lecie istnienia zespołu odbierasz od włodarzy miasta medal za zasługi dla Ustrzyk Dolnych, a na X Zlocie Leśnych Ludzi w Polańczyku utwór „Moje Bieszczady” zostaje okrzyknięty hymnem Bieszczadów, o czym trąbi PAP.

- Cieszę się, że docenili nasz trud. Wszędzie gdzieś nas teraz odznaczają. Będąc na zlocie wreszcie będziemy mogli osobiście zaśpiewać hymn.

- Siczka, 35 lata istnienia KSU, Ty jako lider, 10 krążków. Czujesz się spełniony?

- Jeszcze nie do końca, bo jeszcze pracuje. Teraz kończę nową płytę. Kilka utworów i będzie gotowa. Muzyka zróżnicowana. Hard rock i ballady. Dochodzą  nowe instrumenty. Pianino, wiolonczela i cymbały. Mateusz uczy się grać na fujarach.

- To powstaje orkiestra! Czyżby szło w kierunku stylizowanego folku.

- Brzmienia będą folkowe. Nie chciałbym cały czas to samo grać, bo to jest  zatrzymywanie się w rozwoju. Im więcej instrumentów, tym ciekawsza muzyka.

- Zmontowałeś cały bieszczadzki skład KSU z młodych ludzi.

- Oni kochają muzykę i Bieszczady tak jak ja. Grają z przyjemnością, tym bardziej, że część utworów jest o naszych Bieszczadach.  Na duże imprezy mam muzyków z Lublina i Rzeszowa.

- Czy Twój związek z KSU nie przekreślił Twojego życia prywatnego?

- Nie, mnie takie życie odpowiada. Muzyka, imprezy , balangi.

- Nie chciałbyś mieć swojego następcy?

- Nie. Już mnie jedna wrobiła, to jeżdżę po sądach i się naciągam.

- Czyli Twoje życie to muzyka, dobra zabawa i Ferdek Kiepski?

- (Śmiech.) Takie gówna w Polsacie lecą. Tylko Kiepskich można oglądać. Kupiłem nową kartę Polsatu HD i  nagrywam. Mam wszystkie odcinki.

- Zatem do spotkania na zlocie. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Inka Wieczeńska

FOT: Inka Wieczeńska


* Organizacja Obrony Narodowej inaczej siły zbrojne autonomicznej Ukrainy Karpackiej