Zwycięski pochód Lewiatana Drukuj

W nadgranicznym miasteczku Łubny przybycie Mniszcha na Lewiatanie wywołało olbrzymie poruszenie. Cała hałastra żądna bogactw Moskwy z niedowierzanie przyglądała się olbrzymiemu wężowi.

Nawet awanturnicy, którzy opowiadali, że widzieli najdziwaczniejsze stwory na Syberii, w Indiach i Chinach, nie mogli oderwać oczu od gada. Docierali konno - w jaskrawych, szerokich i bufiastych szarawarach - do najdzikszych zakątków świata, ale nie dane było im dosiąść podobnej bestii.

- Niech ktoś powie, że smoki nie istnieją! - poklepywali z nieukrywanym zachwytem cielsko Lewiatana kozacy ze zwisającymi spod nosa długimi wąsami i pozostawionymi na ogolonych głowach oseledeciami.

- Teraz uzurpator Borys Godunow zapłaci za wszystkie niegodziwości, zbrodnie i kłamstwa - zaczęto coraz głośniej powtarzać.