- Przewidziałam, że będziesz chciał uczynić swój ród równy królewskim i cesarskim - odpowiedziała królowa Bona. - Dlatego już o tym pomyślałam. W ciągu najbliższych dni podejmiesz dwóch znacznych gości, którzy otworzą drogę twojej córce do korony carskiej.
Mniszech oświetlił pochodnią twarz królowej Bony, aby spojrzeć prosto w jej duże oczy.
- Zgoda! - powiedział.
- Starosto, w takim razie uważam, że umowa zawarta! Zapamiętaj, jeśli będziesz chciał mnie oszukać, stracisz wszystko. Tymczasem o świcie bądź nad Sanem przy zamkowej skarpie. Musisz nauczyć się dosiadać Lewiatana. Dopiero, gdy będzie ci posłuszny, ruszysz na Moskwę. |